The Last of Us – czyli system seller wydany pod koniec życia konsoli. Bez cienia wątpliwości gra wybitna, która na stałe zapisze się w historii elektronicznej rozrywki, jako jedno z największych osiągnięć obecnej generacji. Już dawno nie bawiłem się tak dobrze z żadnym tytułem. Uczta dla posiadaczy PlayStation 3, to mało powiedziane!
Gra wybitna
Nie chodzi wcale o to co Naughty Dog wyczynia na ekranie. Chociaż design poziomów, ilość detali i jakość tekstur, jak na 7-letnią konsolę wręcz powala na kolana. Silnik gry to po prostu technologiczny majstersztyk. Gdy zobaczyłem światło latarki, odbite od czerwonych płytek, zabarwiające otoczenie zgodnie z fizyką świata rzeczywistego, to szczęka mi opadła. Jeszcze niedawno takie efekty były możliwe tylko w pre-renderowanych scenkach. Pokazuje to jak wiele można wycisnąć ze sprzętu, gdy artyści oraz programiści nauczą się go właściwie wykorzystywać.
Najważniejsza jest jednak grywalność! O tym na jak wysokim poziomie ona stoi oraz jak została wyszlifowana do granic możliwości, najlepiej świadczy fakt, że już od dawna nie grałem w tytuł, który musiałem wyłączać na siłę, bo za oknem zrobiło się jasno, a wypadałoby tej nocy chociaż troszkę się przespać ;) Na przyjemność płynącą z rozgrywki składa się wiele czynników. Od wciągającej fabuły, przez dopracowaną mechanikę gry, na doskonałej kreacji postaci kończąc. Zachowanie się głównych bohaterów, ich wzajemne interakcje oraz emocje dające się odczytać na każdym kroku, czynią z Ellie i Joela protagonistów z krwi i kości (wirtualnej oczywiście). Nie inaczej jest w przypadku napotkanych w trakcie przygody kompanów, czy oprychów czyhających na naszą skórę. Ci ostatni, szczególnie na wysokim poziomie trudności, mogą pochwalić się całkiem dopieszczoną sztuczną inteligencją. Polski dubbing świetny. Multiplayer całkiem przyjemny – jednak skłamałbym, gdybym napisał, że pochłonął mnie on do tego stopnia, co tryb dla pojedynczego gracza.




0 komentarze:
Prześlij komentarz